wtorek, 5 maja 2009

Finał: Manchester United-FC Barcelona sprawiedliwym ukoronowaniem sezonu




















(fot: http://www.ldsces.org/inst_manuals/ot-in-2/images/a-00.gif)


Liga Mistrzów wkroczyła już w fazę decydującą. Aktualnie jesteśmy na półmetku katorżniczej walki czterech europejskich dominatorów o upragnione miejsce w pojedynku dla tych rozgrywek decydującym. Jeśli przeanalizowalibyśmy osiągi: Manchesteru United, Arsenalu Londyn, FC Barcelony i Chelsea na przestrzeni całego sezonu, ciągnącego się od pierwszej ligowej kolejki do dnia dzisiejszego zauważymy, że na finał najbardziej zasługują Manchester United i FC Barcelona. Dlaczego?

Przewertujcie całe, tegoroczne osiągi wszystkich czterech drużyn walczących o finał Ligi Mistrzów. Które z nich wzbudzały podziw w kibicach swoją nadnaturalną formą fizyczną, artystyczną odmianą piłki widowiskowej, upartą regularnością boiskową, czy systematyczną zbieraniną kolejnych punktów w lidze i konsekwentnym odprawianiem kolejnych oponentów z pucharów? Kim zachwycało się całe środowisko dziennikarskie i liczne grono ekspertów z każdego zakątka świata, mającego choć minimalny styk z piłką europejską?

Manchester United i FC Barcelona od początku sezonu prezentują formę wyborną, wywołując podziw nawet wśród konserwatywnych racjonalistów piłkarskich, którym postawy Diabłów i Katalończyków psują wizję futbolu zdroworozsądkowego, przyjmującego naturalne zmęczenie organizmu i logiczne zadyszki za życiową normalkę. A tutaj mistrzowie Anglii i (przyszli) mistrzowie Hiszpanii obalają różnorakie tezy powątpiewające w niebotyczną formę prezentowaną przez okrągły sezon.

Manchesterowi finał Ligi Mistrzów należy się za przełamywanie barier. Mistrz Anglii długo liczył się w walce o rzecz w futbolu do osiągnięcia niemożliwą, czyli triumf we wszystkich rozgrywkach, w których się bierze udział. Diabły siały postrach wszędzie, gdzie się pojawiły. Prezentowały futbol totalny przez większość trwającego sezonu: zdyscyplinowany w obronie i rozsądny w ataku. W destrukcji Manchester doszedł do perfekcji, czym zwieńczył fantastyczny rekord Edwina van der Sara bez puszczenia gola w najsilniejszej lidze świata. Ekipa z Old Trafford grała cudownie i jako pierwszy obrońca Klubowego Mistrzostw Europy przeszła przez 1/8 finału i jest blisko obrony tytułu. Diabły, owszem, nie obyły się bez kryzysu, który najpierw ograniczył przewagę punktową nad Liverpoolem w lidze, potem wyeliminował ich z boju o Puchar Anglii w półfinale. Ale kryzys ten, w porównaniu z osiągami całosezonowymi Diabłom rewelacyjności nie ogranicza.

Barcelonie finał Ligi Mistrzów należy się za obrazowy artyzm prezentowany na boisku przez okrągły sezon. Duma Katalonii gra w tym sezonie najpiękniej. Nie posiadając w kadrze kolosów Barcelona potrafi, jak stado mrówek-pracusiów obleźć rywala i frustrować go do tego stopnia, że ten się poddaje. Poddaje się nawet, jeśli jest gigantem europejskiej piłki (np. Real Madryt w pamiętnych Gran Derbi). Drużyna Pepa Guardioli budzi zachwyt totalny, gra na pograniczu futbolu niebiańskiego, z którego z dumą obnoszą się jej najwierniejsi fani. Barcelona, zarówno w Primera Division - gdzie osiągnęła już magiczny pułap 100 bramek wbitych rywalom - jak i w Lidze Mistrzów, prezentuje się jak kolos totalny, dowodzony małym nicponiem Messim, wspieranym przez zgraję piłkarzy kompletnych, wykonujących w głębi pola robotę ciernistą.

A Chelsea i Arsenal? To w tym sezonie Chelsea popadła w kryzys powikłany, obrazujący tonący statek, z którego zbiegł nawet magiczny Jose Mourinho. W Chelsea roiło się od konfliktów, nieporozumieniem było zatrudnienie Scolariego, a agresja w relacjach między piłkarzami nikogo nie dziwiła. Sytuację jako tako ustabilizował trener wg mnie wyjątkowy, Guus Hiddink. I właśnie dzięki Holendrowi Chelsea zaszła w Lidze Mistrzów tak daleko. Arsenal to z kolei zwykły szarak, nie występujący przed szereg. Wprawdzie grający swoje przez cały sezon, ale jednocześnie nieprzejmujący się zbytnio kolejnymi wpadkami. Szybko odpadł z rywalizacji o mistrzostwo Anglii i może tylko dlatego tak daleko zaszedł w Lidze Mistrzów?

Tegoroczny finał najbardziej elitarnych rozgrywek europejskich, w którym zmierzyłyby się Manchester United z FC Barceloną jest ukoronowaniem sezonu dla obu ekip wyjątkowych. To byłoby starcie tytanów niezwykłych, królów tegorocznego sezonu zarówno w kraju, jak i w Europie. Jednak, jak wiemy, sprawiedliwość w futbolu nie zawsze istnieje. Finał pod tytułem Derby Londynu też miałby swoją moc wyjątkową, jednak mimo wszystko, takie zestawienie finalistów byłoby lekką drwiną.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz