poniedziałek, 1 czerwca 2009

Ancelotti w Chelsea, czyli kolejny londyński krach!


fot: http://static.guim.co.uk/sys-images/Football/Pix/pictures/2009/4/27/1240838178756/Carlo-Ancelotti-001.jpg

Będę uparcie głosił, że transfer Carlo Ancelottiego do Chelsea Londyn to dla The Blues żaden sukces. Włoch, dowodzący Milanem rozmaicie – raz święcący z drużyną triumfy zdobyte w sposób zapierający dech w piersiach, raz patrzący na chłamliwe wygibasy swoich piłkarzy i jakby bezradnie obserwujący nieporadność rossonerich (przegrany finał LM z Liverpoolem, czy zeszły sezon w Serie A), teraz wziął na barki zadanie niewykonalne. Objął londyńską Chelsea, by zrobić z niej wreszcie mistrza Europy, czyli zwojować wymarzoną przez Abramovicha Ligę Mistrzów.

Ancelottiemu się nie uda. Choć AC Milan, patrząc na jego historię jest od Chelsea klubem zdecydowanie większym (wielkość postrzegam tutaj w kategorii ilości i różnorodności zdobytych trofeów) i racjonalnie, to we Włoszech Ancelotti powinien mieć wymagania bardziej wygórowane, tutaj sytuacja jednak ulega deformacji. To w Chelsea od Ancelottiego będzie się wymagało więcej.

Włoch przychodząc na Stamford Bridge nasila potęgującą przed każdym kolejnym sezonem nadzieję Londyńczyków na stworzenie wreszcie drużyny adekwatnej do kapitałów jej głównego udziałowca. - czyli olbrzymiej, nie znającej kresu swoich możliwości. Bo nie ma w Europie drugiej, tak spragnionej sukcesu w Lidze Mistrzów drużyny, co Chelsea Londyn. To właśnie ferajna Abramovicha cierpi na swoistą klątwę europejskich pucharów, nie mogąc udziału w nich uwieńczyć zwojowaniem. Teraz szamanem, próbującą złe duchy od Chelsea odgonić ma być Ancelotti. Trener, który z AC Milanem zdobył przez 8 lat dwa tytuły klubowego mistrza Europy i raz wygrał Serie A.

Szkoleniowiec, który nigdy nie pracował poza włoską granicą. Ba! Który nawet nie zna innego języka niż włoski! Ancelotti nigdy nie zrobił z rossonerich piłkarskich aniołów, zachwycających klasą podobną, jaką prezentowała teraźniejsza Barcelona. Ancelotti nie potrafił wpłynąć na drużynę w czasach kryzysu. Absurdalnie przegrał wygrany finał Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi, nic nie zaradził na pogłębiający się zeszłoroczny kryzys Milanu w Serie A, zakończony nomen omen klęską i w kraju i w Europie (szybkie odpadnięcie z PUEFA). Nic nie zdziałał w minionych przed chwilą rozgrywkach, w których Milan jawił się jako zwykły średniak Serie A. Stąd Włoch ciężaru spoczywającego zwykle na trenerach Londyńczyków nie udźwignie.

Pamiętam, jak kiedyś do tureckiego Fenerbahce odchodził trener mistrzów Europy, Hiszpanów, Luis Aragones. Psiałem wówczas: „Nie kwestionuje braku doświadczenia w prowadzeniu drużyny klubowej przez Aragonesa, bo pamiętam jego liczne tytuły to z Atletico Madryt, to z FC Barceloną, to z Valencią. Ale Aragones od zawsze związany był z Hiszpanią, a Turcja może okazać się dla niego światem, w którym zaadoptowanie się będzie bardzo trudne".

Dla Ancelottiego światem nie do zaadaptowania będzie Anglia. Zobaczycie. A Chelsea, źle zrobiła, że Włocha w ogóle zatrudniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz