środa, 29 kwietnia 2009

Bohater Chelsea


(fot: http://www.toonpool.com/user/651/files/gay_action_hero_244345.jpg)

Remisu we wczorajszym meczu półfinałowym na Camp Nou się nie spodziewałem. W ciemno stawiałem na FC Barcelonę, która przecież rozgrywa sezon fenomenalny. Ale na chłodno, kiedy już wiadomo, że Chelsea w Hiszpanii nie poległa i dzięki temu remisowi wyrasta na faworyta walki o finał przyznam nieśmiało, że chyba znam receptę na dobre osiągi londyńczyków. Znam ją! Tą receptą jest postać trenera, Guusa Hiddinka.


Z Holendrem na ławce Chelsea się odmieniła. I metamorfoza ta wcale nie słabnie, wręcz odwrotnie – ewidentnie się nasila. Najlepszym przykładem jest remis w walce o półfinał Ligi Mistrzów osiągnięty na boisku drużyny kapitalnej, którą zachwycają się wszyscy pasjonaci, żurnaliści, profesjonaliści, teoretycy i praktycy światowej piłki. Chelsea jest bliżej finału niż Barcelona. Ma w zanadrzu rewanż u siebie, kiedy defensywa rywala będzie kuleć znacząco (kartki Puyola, kontuzja Marqueza) i łatwo będzie można ją skarcić. Ojcem sukcesu w Katalonii jest Guus Hiddink. W końcu to jeden z najlepszych (a może najlepszy? w takim przypadkach trudno o obiektywizm) specjalistów od taktyki na świecie.

Teza jak najbardziej właściwa! Hiddink objął Chelsea, kiedy ta miała kryzys, i boiskowy i wewnątrzkadrowy. Na boisku londyńczykom nie szło, a jak coś się udawało, to mozolnym sposobem. W szatni Chelsea umierała. Piłkarze się kłócili, trenera Scolariego nie słuchali, namawiali wręcz władze, by Portugalczyka ze stołka usunąć. Patologia trwała długo, ale znalazło się w końcu lekarstwo na te objawy - Guus Hiddink. Gwarant sukcesu, pewniak w trudnym zadaniu reanimowania klubu w Anglii wiodącego. No i udało się! Wprawdzie Chelsea w walce o tytuł mistrzowski w kraju już się nie liczy - obwieścił to nawet oficjalnie Hiddink - ale ciągle może zgarnąć trofeum, będące marzeniem prezesa Abramovicha - klubowy Puchar Europy. A zgarnąć może - bo ma Hiddinka!

Holender w przeszłości zwyciężał z kadrami od Chelsea słabszymi. W rodzimej Holandii mistrzostwo kraju z PSV zdobył 8 razy, raz zgarniając z nim Puchar Europy (1988), raz dochodząc do półfinału (2005). Holender wziął się też za trenerkę narodową. Obejmował kadry enigmatyczne, nie mające żadnych wskazań na sukces. Objął Hiddink Koreę Północną i od razu zdobył z nią IV miejsce na Mundialu 2002. Innym razem zapragnął sterowania reprezentacją Australii - zakwalifikował się z nią do Mundialu 2002 i odpadł dopiero w 1/8 finału. Wydaje się, że więcej chce zdobyć Hiddink z Rosjanami. Już doprowadził ich do półfinału EURO 2008, a wieści sukcesy donioślejsze. Teraz przyszło Holendrowi sterować drużyną w tych czasach wielką, mającą kadrę wymarzoną, kasy mnóstwo i wielkie ambicje pucharowe. Więc i sukces powinien Hiddinkowi przyjść łatwiej.

Gdzie Hiddink nie pójdzie, tam odwali robotę genialną. Jest on jednym z tych trenerów, bez których drużyna nie oddycha. Słabnie i umiera. Dlatego obecność w kadrze Chelsea Hiddinka jest dla Chelsea przełomowa. Może i Holendrowi - który nie raz już pokazał, że bariery łamać potrafi - wreszcie trofeum w Europie dla Chelsea uda się zdobyć. Hiddink to dla mnie 12 i 13 zawodnik The Blues. I właśnie ten 12 i 13 zawodnik jest bliziutko wyeliminowania z pucharów wielkiej Barcelony. Wyeliminuje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz