wtorek, 28 kwietnia 2009

Barcelony tydzień zjawiskowy



Drużyna nieziemska, przez wielu już uznana za najlepszą kadrę trwającego sezonu, właśnie staje przed wyzwaniem patowym. Dzisiaj zmierzy się z londyńską Chelsea w pierwszym półfinale Ligi Mistrzów, by już w weekend stanąć w szranki z Realem Madryt, czyli rozegrać bój morderczy, medialnie określany derbami Europy.

Kłopot FC Barcelony i jej taktyka, Pepe Guardioli polega na tym, że oba mecze Katalończycy wygrać muszą. W półfinale Ligi Mistrzów, rozgrywając pierwszy - często w dwumeczu bardziej zasadniczy - bój na własnym stadionie, drużyna Guardioli zawalić nie może. Żeby zyskać na tym etapie rozgrywek pewność niezbędną, Barcelona Chelsea pokonać musi. W końcu pierwsza potyczka półfinałowa jest w dwumeczu o taką stawkę przełomowa. Zawsze wynik starcia premierowego ostro determinuje styl gry w rewanżu, a gdyby Duma Katalonii, dzisiaj Londyńczyków ogarnęła, aplikując im ze dwa gole i grzecznie się kłaniając na pożegnanie byłaby już dwiema piętami w finale - zabrakłoby jedynie palców od stóp, by do decydującego o klubowym mistrzostwie Europy meczu się dostać. Poza tym, pięknym zwieńczeniem sezonu dla zjawiskowej Barcelony wyjątkowego, byłaby jej obecność w najważniejszym pojedynku sezonu w klubowej piłce.

Nie można ukryć też tego, że Hiszpanie do tej pory, w Lidze Mistrzów bili, popychali, kopali i wyrzucali z rozgrywek drużyny enigmatyczne, takie, które albo mają kłopoty na rodzimym podwórku i tam koncentrują się na odzyskaniu wigoru (Bayern Monachium, czy tracący hegemonię we Francji Lyon), albo w Lidze Mistrzów znaleźli się smakując fuksa eliminacji (Basel). Umiejętności europejskie Barcelony zweryfikuje dopiero potyczka z drużyną, której przedstawiciele w Europie rządzą. To dopiero w meczu z Chelsea Londyn, z rodowitym reprezentantem siłowni angielskiej, zjawiskowa Barcelona albo tezę o zjawiskowości potwierdzi, albo spali ją nieodwrotnie. Dzisiaj zobaczymy prawdziwą Barcę. Mam nadzieję, że zdolną do czynów nieziemskich, zdolną do technicznego unicestwienia londyńskich atletów i potwierdzenia supremacji europejskiej.

Kiedy Barcelona po meczu z Chelsea ochłonie i zacznie siły regenerować, musi myśleć o kolejnym arcywielkim hiciorze. W Primera Division w weekend dojdzie do spektaklu artystycznego, do pojedynku medialnie przeszywającego, którego - ze względów prestiżowych - wygrać trzeba! Bo, choć Barcelona nad Realem Madryt w tabeli, póki co przewagę ma wyraźną (nawet krach w Gran Derbi nie odbierze jej przewodnictwa), to zwycięstwem nad Królewskimi może zamknąć usta wszystkim powątpiewającym w końcowy ligowy sukces Katalończyków. Zlanie Realu, kiedy ten jest w formie niebotycznej - punkty Królewscy stracili tylko w meczu derbowym, przeciwko Atletico, tak pozostają w lidze bez porażki od 19 (!) spotkań - jest najlepszym ukoronowaniem całosezonowej dominacji w kraju. I FC Barcelona tę dominację potwierdzić musi! W końcu, nie bez powodu nazywa się ją, już teraz drużyną nieziemską, której koszulki przywdziewają namacalne bóstwa, prezentujące przez cały sezon futbol nie z tej ziemi.

Na Barcę będę patrzył w tym tygodniu szczególnie. Czy Hiszpanie potwierdzą swoje zdolności gigantyczne, czy w upokarzający sposób, w jednym tygodniu strącą aureolę kreowaną przez cały, długi sezon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz